Koniec lata rozpieszcza nas cudownymi promieniami słońca i możliwością zażywania słonecznych kąpieli oraz łapania witaminy D3. Korzystajmy i kolekcjonujmy te chwile, by pomogły nam później przetrwać długie, szare, zimowe dni w dobrym nastroju.
Jeśli jednak zdarzy się, że zbytnio damy się otulić słonecznym promieniom i nasza skóra doświadczy poparzenia, nieocenionym ratunkiem okażą się babcine metody! A wśród nich drogocenne mleko!
Pamiętam, jak jako dziecko spiekłam sobie plecy podczas szalonych zabaw w babcinym ogrodzie i wówczas babcia obłożyła nam plecy… kefirem. Było dziwnie… Zapach taki sobie, wszystko się nieco lepiło, ale po zaczerwienieniach, po kilkunastu minutach, nie było śladu!
Także jeśli zdarzy Ci się zbyt intensywnie skorzystać z dobrodziejstw słońca lub po prostu chcesz zaopiekować się skórą wystawioną na słońce, nawilżyć ją i zadbać, by złoty kolor opalenizny pozostał ładny na dłużej albo zwyczajnie masz suchą cerę, wprowadź do swojego domowego SPA jogurt lub kefir. Najlepiej kozi.
Delikatnie umyj ciało, a następnie rozprowadź na opalonych / suchych miejscach jogurt lub kefir kozi. Najlepiej z certyfikatem eko, by mieć pewność, że nakładasz tylko jogurt.
Po ok. 30 minutach spłucz wodą.
Skóra będzie delikatna i elastyczna, złapie także delikatny poblask i wyrównany kolor.
Gdyż mleko – a zwłaszcza kozie – zawiera, doskonale dopasowane do naszego pH, kwasy tłuszczowe i trójglicerydy, które wspaniale nawilżają skórę i świetnie się wchłaniają; ogrom mikroelementów, w tym wapń, potas i selen; witaminy – niezastąpioną dla odnowy skóry witaminę A, eliminującą wolne rodniki; oraz kwas mlekowy, który pozwala delikatnie usunąć martwe komórki naskórka i tym samym wspomaga nawilżanie i przywraca blask.
Dzięki temu mleko kozie jest unikalnym skarbem do odżywienia skóry suchej oraz po opalaniu.
I moja Babcia – choć może nie w tak naukowy sposób, a bardziej empiryczny – o tym doskonale wie!
Dla wtajemniczonych lub odkrywających punkt widzenia Tradycyjnej Medycyny Chińskiej (TMCh), jogurt jest produktem chłodzącym, który redukuje oznaki Gorąca. Z tego powodu zaleca się ostrożne jego stosowanie w diecie, gdyż może on zbytnio obciążyć pracę naszej śledziony, która wg TMCh lubi być sucha i ciepła. Niemniej jednak z tych samych powodów, jest świetnym remedium na poparzoną skórę, gdyż dzięki swym wychładzającym właściwościom, pomaga wyciągnąć Gorąco z naszego ciała, które wprowadziła długa ekspozycja na słońcu.
Dla suchej skóry polecam także skorzystanie od czasu do czasu z mlecznych kąpieli, z których słynęła sama królowa Kleopatra.
W tym celu przygotuj ciepłą kapiel, dodaj 2-3 litry mleka (rekomenduję kozie, ekologiczne) i np. płatki róży lub wodę różaną, gdyż ma ona także wysokie właściwości odżywcze.
By kąpiel była bardziej skuteczna i relaksującą, proponuję skorzystać z japońskich rytuałów kąpieli, czyli weź najpierw prysznic, by zmyć z siebie pył i troski dnia – w ten sposób przygotujesz ciało na wchłanianie odżywczych składników a duszę na relaks – i następnie zanurz się w ciepłej, błogiej kąpieli.
Drugim sekretem mojej Babci na odżywienie i wsparcie suchej skóry, jest Aloes!
Zawsze dumnie stoi na parapecie kilka doniczek z tym zdrowotnym cudem. I jest to najlepszy i zawsze najbardziej wyczekiwany prezent od Babci, gdyż, po pierwsze, spod Babci ręki wszystko rośnie ‘jak na drożdżach’, a po drugie, jest on w 100% ekologiczny 🙂
I tutaj również użycie jest bardzo proste:
bierzemy świeże liście aloesu (od Babci 😉 ) i odcinamy kolce. Następnie rozcinamy liść przez środek wzdłuż, by dostać się do miąższu. Tak przygotowane plastry aloesu układamy na wcześniej umytą i osuszoną skórę i pozostawiamy na 20-30 minut. Po tym czasie zdejmujemy plastry i pozwalamy, by resztki soku wniknęły w skórę.
Aloes jest niezwykle bogaty w witaminy: A, E, C oraz te z grupy B, szczególnie ważne dla skóry; mikroelementy: wapń, selen, potas, żelazo, magnez i inne oraz w wodę, dzięki czemu doskonale nawilża i odżywia naszą skórę. Działa przeciwbólowo oraz łagodząco na oparzenia i zranienia. Pomaga zasklepić się ranom, oraz wzbogaca skórę w kolagen i elastynę. Zmiękcza i regeneruje.
Zgodnie z zaleceniami Babci, oba składniki na stałe goszczą w moim domowym SPA, jak i w apteczce pierwszej pomocy. Z racji ich naukowo dowiedzionego działania, tradycji przeróżnych kultur, a jeszcze bardziej z racji 89-letniego doświadczenia Mojej Babci 🙂
©Anna Drejkarz & Babcia
Kopiowanie i rozpowszechnianie niniejszego materiału jest zalecane, oczywiście z podaniem źródła, czyli pełnego linku.
Kopiowanie i użycie fragmentów materiału wymaga pisemnej zgody autora.